piątek, listopada 15, 2013

Malinowy CUDAK - Yves Rocher - mleczko do ciała - malina


Opis producenta:

Malinowe mleczko do ciała o lekkiej konsystencji, która natychmiast wchłania się, 
pozostawiając skórę miękką i nawilżoną przez cały dzień


Skład:


Cena:

6,90 zł / 50 ml
19,90 / 400 ml
+ pompka ok 3,50-4 zł
Dostępność: sklepy Yves Rocher (stacjonarne jak i internetowe)

Mój opis:

Opakowanie:
Mleczko znajduje się w plastikowej butli, zakręcanej od góry. Niestety przy butli o pojemności 400 ml bez pompki ani rusz, a za nią trzeba dodatkowo zapłacić ok 4zł. Jest to z jednej strony ekologiczne, gdyż taką pompkę możemy używać później do kolejnego opakowanie mleczka.
Całośc prezentuje się bardzo ładnie. Opakowanie jest niby skromne, jednak nakrętka jak i pompka mają bardzo ładny, delikatny wzór który dodaje estetyki. Na butelce znajdują się wodooporne naklejki. Opis w "naszym" języku znajduje się w tyłu opakowania wraz ze składem.
Butelka jest naprawdę ładna, jednak...jednak wszystko jest piękne na początku. Gdy zaczynamy zużywac mleczko, całośc zaczyna prezentować się średnio, gdyż widać ilośc zużytego kosmetyku - co dla niektórych niewątpliwie jest plusem.




Konsystencja:
jak to mleczko...nie jest lejąca, ani zwarta. Kolor pastelowo różowy o pięknym zapachu słodkich malin.


Moja ocena:
Cóż... mleczko to kupiłam pewnego majowego dnia, sama nie wiem dlaczego. A tak..już wiem! Kupowałam mleczko dla mamy - oliwkowe. Jest to jedno z nielicznych idealnie nawilżających mleczek, ale o tym niedługo. Wróćmy co zakupu tego malinowego cudaka. Stojąc i wybierając coś dla mamy powąchałam to oto cudo. Dlaczego? A bo różowe, a bo ładna naklejka, a bo właściwie nie wiem dlaczego. Rzuciło mi się w oczy pośród całej masy innych zapachów. Wystarczyło powąchać, aby wiedzieć, że ono będzie moje. Przecież nie jest ważne, to że w domu mam 3-4 balsamy,mleczka, musy i inne tego typu produkty, które zużywam tak wolno, że żółw zrobił by to 100 razy szybciej, ale jak pisałam wyżej... to wszystko nie było ważne, ważne natomiast było pierwsze wrażenie i idealny zapach, który przewrócił mój nos i kupki smakowe o 270 stopni, z nakazem bezwzględnego zakupu. A dlaczego mamie kupiłam akurat oliwke? Bo moja mama nie lubi zapachowych nawilżaczy ciała... a do wyboru miałam wanilie, kokos i chyba pszenice... niestety wszystkie pachniały dośc intensywnie, tak jak "moja" malinka.


Wracając radośnie do domu cieszyłam się jak małe dziecko. Jejku mam pięknie pachnące mleczko do ciała, jest cudowne, ładnie wygląda, będę używac i będę szczęśliwa. I na tej całej cudownej magii staneło. Mleczko położyłam w łazience na półce, obok już 4 otwartych nawilżaczy do ciała. I cóż tu począć? Otworzyć kolejne? Ale...ale..jak? A projekt denko? Blogerska zasada kończenia produktu, a potem otwierania kolejnego? Smutek ogarnął moja twarz, bo myśląc ile zajmie mi zużycie innych produktów kupionych z różnych dziwnych pobudek, wiedziałam, że malinowy cudak się prędzej popsuje niż go użyje...
W tej całej nieświadomości i smutku żyłam około miesiąca. Pewnego dnia jakimś dziwnym trafem znalazłam post na temat kremowania włosów. Tak apropo to cuda już włosomaniaczki wymyślają... jak nie olejowanie to kremowanie? Pomyślałam, że znów fryzjerka będzie się ze mnie śmiała jak opowiem jej jak dbam o włosy, ale co tam! Olejowanie przeżyłam, więc to gorsze z pewnością nie będzie, bo nie jest tłuste i nie pobrudze wszystkiego dookoła od oleju. Ale pisało tam, że najpierw trzeba sprawdzić skład...jedno mleczko, drugie, trzecie, czwarte...wszystkie z parafiną, albo innym dziwnym dość niezdrowym składnikiem... radość uciekała ze mnie jak powietrze z balonika. Aż tu nagle błysk w oku, spojrzenie na malinowego cudaka od Yves Rocher i oświecenie. A może by tak właśnie nim? A jaki ma skład? Na drugim miejscu olej ze słodkich migadłów, potem masło shea i aloes. Tak jakby poźniej jest Dimethicone, ale nie jest on wcale szkodliwy, tak jak wszyscy myślą. Poczytałam trochę o nim i nie ma się czego bać. Ale wracając do składu to na końcu znajdziemy jeszcze parę parabenów, jednak całość prezentuje się dośc dobrze. Także moja pierwsze myśl: "... Oooo ! Nada się". 


No to nakładam go na włosy. Ale chwila nałożyłam z pół garści a tu nic. Włosy suche tak jak były, nie czuć żadnego mleczka. Dołożyłam jeszcze troche i było lepiej. No to teraz koko-podobne coś i czekamy z 3-4 godziny. Cały czas był ze mną nieziemski, słodki zapach malin, który poprawiał mi humor, ot tak. Ale wszystko co dobre, szybko się kończy...No to czas zmywać! I co wtedy? A no nic...dupa. Włosy takie jakie były. Więc o co chodzi? Kremowanie nie jest dla mnie? Zły produkt wybrałam? Cóż...do trzech razy sztuka. No i za drugim razem włosy o wiele lepiej przyjmowały mleczko, a po zmyciu były...najpiękniejszymi włosami jakie miałam w życiu! Błyszczące, mięsiste, nawilżone, gładkie i pięknie pachnące. Były idealne... Teraz włosy kremuje co tydzień, czasami co dwa i moje włosy są w o wiele lepszej kondycji. Nawet fryzjerka to zauważyła i gdy mówiłam jej o malinowym cudaku otworzyła buzie ze zdumienia, że kremować włosy nawet można. Cóż... już w latach 90tych(jak nie wcześniej!) robiły to cyganki, ale wtedy kremem nivea z tego co się dowiedziałam od Pani która siedziała obok z farbą na głowie. 
A co robi ze skórą? Tego nie powiem wam, bo malinowego udaka używałam tylko parę razy. W miarę dobrze nawilża, skóra staje się gładka i pachnąca. Ale nie wiem jak działa na dłuższą metę.
Dodam jeszczem, że maliny które są w składzie tego mleczka pochodzą z ekologicznych upraw - bynajmniej tak twierdzi producent :)

Znacie go? Tzn malinowego cudaka :)? Mieliście może inne mleczka od Yves Rocher? 




66 komentarzy:

  1. I po co to napisałaś, teraz sklepy YR zostaną opanowane szturmem przez blogerki;) tak poważnie jak będę mieć okazje do zakupu tego balsamu to z pewnością ją wykorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam że można kremować włosy ciekawa sprawa :) Jeśli działa o warto spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. działa! ;) napisałam nawet o tym post :
      http://www.kobieca-strefa.pl/2013/11/raz-dwa-trzykremujesz-wosy-i-ty.html#comment-form

      :)

      Usuń
  3. mialam kiedys go ładny zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pachnie obłędnie! Potwierdzam! Ale na włosy nie próbowałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. malinka jest przecudowna ;) w takim razie polecam, bo działa cuda - bynajmniej na moich włosach ;)

      Usuń
  5. ja z YR nic nie miałam:D ani malinowego ani żadnego innego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to możesz żałowac :) wiem, że jest wielu przeciwników YR, ale ja lubię ich kosmetyki ;)

      Usuń
  6. Do tej pory kremowałam tylko Isana kakaową i jestem zachwycona, tego na pewno kiedyś spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak pisąłam wyżej isany jeszcze nie próbowałam, ale jak skończa mi się kremy to po nia sięgnę ;)

      Usuń
  7. Mam to mleczko już długo. Zapach ma boski ale konsystencja zbyt lejąca. Do włosów nie używałam ale nawilżenie ciała jest słabe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mi akurat odpowiadało jak nawilżał skórę ;)

      Usuń
  8. Bardzo lubię tą ich malinową serię, piękne zapachy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy go nie miałam ale jak tylko trafię do YR na pewno kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam ;) teraz mają nową serię malina z czekoladą - idealne połączenie na zimowe wieczory:)

      Usuń
  10. Ale fajna recenzja! Bardzo dziękuję za ten wpis. Mam w łazience balsam, którego nie mogę zużyć i może akurat na włosy będzie dobry i wreszcie się go pozbędę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że krem się sprawdzi na włosach ;) pozdrawiam ;)

      Usuń
  11. Mnie zdecydowanie ciekawi zapach - oj nie kremowałam jeszcze włosów a olejowanie u mnie dobrze sie nie skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam kosmetyki z tej serii,ale malinowego mleczka to jeszcze nie miałam.No i żadnego z nich nie używałam jeszcze do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam- na lato jak najbardziej ok ale w zimie moja skóra potrzebuje czegoś bardziej treściwego. Co do zapachu- mnie zmęczył :/

    OdpowiedzUsuń
  14. No to miałaś przygodę ;) Ja miałam malinowy żel do kąpieli Z YR, ale pachniał nie malinami a czerwoną oranżadą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żelu nie miałam, ale myslałam, że bd podobny do balsamu ;)

      Usuń
  15. Nie miałam go, ale użycie go na włosy zagięło mnie totalnie! Tematyka jest ogólnie ciekawa, muszę się w nią zagłębić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie polecam post, który ostatnio napisałam na temat kremowania włosów ;)

      Usuń
  16. Nie miałam go, ale po tym co przeczytałam, doszłam do wniosku, że muszę zacząć kremować włosy ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. jak bedę w sklepie YR na pewno go sprawdzę:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Chętnie bym spróbowała - i na ciało i na włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. dla tego zapachu chętnie bym sróbowała :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja mam gdzieś jego jeszcze nie zużytą miniaturkę :D

    OdpowiedzUsuń
  21. dobrze, że znalazłaś jakieś jego zastosowanie :) ja uwielbiam kosmetyki o zapachu malin ;d

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio, z tego co widzę jest ponowny szał na YR. Może jest spowodowany ich świąteczną kolekcją. Nie wiem :P. W każdym razie mi dawno przeszło, ale jak tylko dostanę wypłatę to robię zamówienie u niech na stronie internetowej :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten balsam kupiłam w maju jakoś więc sząłu na YR teraz nie mam, chociaż nie powiem bo ich świąteczne edycje limitowane m nie straaaaaasznie kuszą ;D

      Usuń
  23. Pisaki? Masz na myśli eyelinery?:)
    ______

    O malinko. Nie wpadłabym na to, żeby do butelki przykręcić pompkę, dobry pomysł! Taki prosty, a jak ułatwia życie :).

    O cygankach też nie wiedziałam, ale jeśli kremowały kremem Nivea... to szczerze im współczuję :D Ja swoje kremowanie tym kremem zaliczyłam mając jakieś półtora roku, mama strasznie się potem męczyła, aby go zmyć z mojego łebka.

    Akurat tego mleczka nie mam, ale kiedyś miałam żel do mycia. Strasznie szybko się skończył, ale nawet mi się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Miałam wersję jeżynową, zużyłam w całości i zaczynam żałować, że nie bawiłam się w nakładanie go na włosy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. własnie mam ochote wypróbować wersję jeżynową ;)

      Usuń
  25. Kurka wodna, nigdy nie miałam nic z Yves, a przechodzę obok ich sklepu co chwilę! Zawsze kojarzył mi się z drogimi produktami, a tu proszę! 6,90 to niedrogo! :) Może w końcu tam wdepnę i sprawię bliskim jakieś prezenty :) Mikołaja już słychać :)
    Pozdrawiamy i zapraszamy do siebie, PBDK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. YR ma drogie jak i te tańsze produkty ;) ma np fantastyczne odżywki do włosów za ok 12 zł ;)

      Usuń
  26. miała go, ten balsam jednym słowem był cudny! ten zapach <3 jednak i tak od niego wolę wersję wanilię to dopiero aromat piękny jest :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kremowanie włosów? Na to bym nie wpadła :) Zapach musi być wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ależ mnie ten zapach kusi ;) kosmetyki YR coraz bardziej mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wygląda wspaniale i z pewnością przepięknie pachnie.
    Miłego dnia, DaisyLine

    OdpowiedzUsuń
  30. Właśnie jestem na świeże po poście na temat kremowania włosów ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale ich kosmetyki przepieknie pachną, już kupuję wiele lat! Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  32. Malinowe jest wspaniałe, chociaż moje serce mocniej bije dla mleczka waniliowego :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Uwielbiam mleczko malinowe, ale moje serce mocniej bije dla wersji waniliowej :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania i wyrażania swojej opini! :)