Opis producenta:
Malinowe mleczko do ciała o lekkiej konsystencji, która natychmiast wchłania się,
pozostawiając skórę miękką i nawilżoną przez cały dzień
Skład:
Cena:
6,90 zł / 50 ml
19,90 / 400 ml
+ pompka ok 3,50-4 zł
Dostępność: sklepy Yves Rocher (stacjonarne jak i internetowe)
Mój opis:
Opakowanie:
Mleczko znajduje się w plastikowej butli, zakręcanej od góry. Niestety przy butli o pojemności 400 ml bez pompki ani rusz, a za nią trzeba dodatkowo zapłacić ok 4zł. Jest to z jednej strony ekologiczne, gdyż taką pompkę możemy używać później do kolejnego opakowanie mleczka.
Całośc prezentuje się bardzo ładnie. Opakowanie jest niby skromne, jednak nakrętka jak i pompka mają bardzo ładny, delikatny wzór który dodaje estetyki. Na butelce znajdują się wodooporne naklejki. Opis w "naszym" języku znajduje się w tyłu opakowania wraz ze składem.
Butelka jest naprawdę ładna, jednak...jednak wszystko jest piękne na początku. Gdy zaczynamy zużywac mleczko, całośc zaczyna prezentować się średnio, gdyż widać ilośc zużytego kosmetyku - co dla niektórych niewątpliwie jest plusem.
Konsystencja:
jak to mleczko...nie jest lejąca, ani zwarta. Kolor pastelowo różowy o pięknym zapachu słodkich malin.
Moja ocena:
Cóż... mleczko to kupiłam pewnego majowego dnia, sama nie wiem dlaczego. A tak..już wiem! Kupowałam mleczko dla mamy - oliwkowe. Jest to jedno z nielicznych idealnie nawilżających mleczek, ale o tym niedługo. Wróćmy co zakupu tego malinowego cudaka. Stojąc i wybierając coś dla mamy powąchałam to oto cudo. Dlaczego? A bo różowe, a bo ładna naklejka, a bo właściwie nie wiem dlaczego. Rzuciło mi się w oczy pośród całej masy innych zapachów. Wystarczyło powąchać, aby wiedzieć, że ono będzie moje. Przecież nie jest ważne, to że w domu mam 3-4 balsamy,mleczka, musy i inne tego typu produkty, które zużywam tak wolno, że żółw zrobił by to 100 razy szybciej, ale jak pisałam wyżej... to wszystko nie było ważne, ważne natomiast było pierwsze wrażenie i idealny zapach, który przewrócił mój nos i kupki smakowe o 270 stopni, z nakazem bezwzględnego zakupu. A dlaczego mamie kupiłam akurat oliwke? Bo moja mama nie lubi zapachowych nawilżaczy ciała... a do wyboru miałam wanilie, kokos i chyba pszenice... niestety wszystkie pachniały dośc intensywnie, tak jak "moja" malinka.
Wracając radośnie do domu cieszyłam się jak małe dziecko. Jejku mam pięknie pachnące mleczko do ciała, jest cudowne, ładnie wygląda, będę używac i będę szczęśliwa. I na tej całej cudownej magii staneło. Mleczko położyłam w łazience na półce, obok już 4 otwartych nawilżaczy do ciała. I cóż tu począć? Otworzyć kolejne? Ale...ale..jak? A projekt denko? Blogerska zasada kończenia produktu, a potem otwierania kolejnego? Smutek ogarnął moja twarz, bo myśląc ile zajmie mi zużycie innych produktów kupionych z różnych dziwnych pobudek, wiedziałam, że malinowy cudak się prędzej popsuje niż go użyje...
W tej całej nieświadomości i smutku żyłam około miesiąca. Pewnego dnia jakimś dziwnym trafem znalazłam post na temat kremowania włosów. Tak apropo to cuda już włosomaniaczki wymyślają... jak nie olejowanie to kremowanie? Pomyślałam, że znów fryzjerka będzie się ze mnie śmiała jak opowiem jej jak dbam o włosy, ale co tam! Olejowanie przeżyłam, więc to gorsze z pewnością nie będzie, bo nie jest tłuste i nie pobrudze wszystkiego dookoła od oleju. Ale pisało tam, że najpierw trzeba sprawdzić skład...jedno mleczko, drugie, trzecie, czwarte...wszystkie z parafiną, albo innym dziwnym dość niezdrowym składnikiem... radość uciekała ze mnie jak powietrze z balonika. Aż tu nagle błysk w oku, spojrzenie na malinowego cudaka od Yves Rocher i oświecenie. A może by tak właśnie nim? A jaki ma skład? Na drugim miejscu olej ze słodkich migadłów, potem masło shea i aloes. Tak jakby poźniej jest Dimethicone, ale nie jest on wcale szkodliwy, tak jak wszyscy myślą. Poczytałam trochę o nim i nie ma się czego bać. Ale wracając do składu to na końcu znajdziemy jeszcze parę parabenów, jednak całość prezentuje się dośc dobrze. Także moja pierwsze myśl: "... Oooo ! Nada się".
No to nakładam go na włosy. Ale chwila nałożyłam z pół garści a tu nic. Włosy suche tak jak były, nie czuć żadnego mleczka. Dołożyłam jeszcze troche i było lepiej. No to teraz koko-podobne coś i czekamy z 3-4 godziny. Cały czas był ze mną nieziemski, słodki zapach malin, który poprawiał mi humor, ot tak. Ale wszystko co dobre, szybko się kończy...No to czas zmywać! I co wtedy? A no nic...dupa. Włosy takie jakie były. Więc o co chodzi? Kremowanie nie jest dla mnie? Zły produkt wybrałam? Cóż...do trzech razy sztuka. No i za drugim razem włosy o wiele lepiej przyjmowały mleczko, a po zmyciu były...najpiękniejszymi włosami jakie miałam w życiu! Błyszczące, mięsiste, nawilżone, gładkie i pięknie pachnące. Były idealne... Teraz włosy kremuje co tydzień, czasami co dwa i moje włosy są w o wiele lepszej kondycji. Nawet fryzjerka to zauważyła i gdy mówiłam jej o malinowym cudaku otworzyła buzie ze zdumienia, że kremować włosy nawet można. Cóż... już w latach 90tych(jak nie wcześniej!) robiły to cyganki, ale wtedy kremem nivea z tego co się dowiedziałam od Pani która siedziała obok z farbą na głowie.
A co robi ze skórą? Tego nie powiem wam, bo malinowego udaka używałam tylko parę razy. W miarę dobrze nawilża, skóra staje się gładka i pachnąca. Ale nie wiem jak działa na dłuższą metę.
Dodam jeszczem, że maliny które są w składzie tego mleczka pochodzą z ekologicznych upraw - bynajmniej tak twierdzi producent :)
Znacie go? Tzn malinowego cudaka :)? Mieliście może inne mleczka od Yves Rocher?
I po co to napisałaś, teraz sklepy YR zostaną opanowane szturmem przez blogerki;) tak poważnie jak będę mieć okazje do zakupu tego balsamu to z pewnością ją wykorzystam :)
OdpowiedzUsuńpolecam, bo balsam jest świetny ;)
UsuńNie wiedziałam że można kremować włosy ciekawa sprawa :) Jeśli działa o warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńdziała! ;) napisałam nawet o tym post :
Usuńhttp://www.kobieca-strefa.pl/2013/11/raz-dwa-trzykremujesz-wosy-i-ty.html#comment-form
:)
mialam kiedys go ładny zapach :)
OdpowiedzUsuńtak, zapach ma cudowny ;)
UsuńPachnie obłędnie! Potwierdzam! Ale na włosy nie próbowałam :P
OdpowiedzUsuńmalinka jest przecudowna ;) w takim razie polecam, bo działa cuda - bynajmniej na moich włosach ;)
Usuńwymyśliłaś ciekawe zastosowanie
OdpowiedzUsuńjakieś musiałam ;D
Usuńja z YR nic nie miałam:D ani malinowego ani żadnego innego:)
OdpowiedzUsuńto możesz żałowac :) wiem, że jest wielu przeciwników YR, ale ja lubię ich kosmetyki ;)
UsuńDo tej pory kremowałam tylko Isana kakaową i jestem zachwycona, tego na pewno kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńjak pisąłam wyżej isany jeszcze nie próbowałam, ale jak skończa mi się kremy to po nia sięgnę ;)
UsuńMam to mleczko już długo. Zapach ma boski ale konsystencja zbyt lejąca. Do włosów nie używałam ale nawilżenie ciała jest słabe.
OdpowiedzUsuńa mi akurat odpowiadało jak nawilżał skórę ;)
UsuńBardzo lubię tą ich malinową serię, piękne zapachy!
OdpowiedzUsuńoj tak! ;)
UsuńNigdy go nie miałam ale jak tylko trafię do YR na pewno kupię :)
OdpowiedzUsuńpolecam ;) teraz mają nową serię malina z czekoladą - idealne połączenie na zimowe wieczory:)
UsuńAle fajna recenzja! Bardzo dziękuję za ten wpis. Mam w łazience balsam, którego nie mogę zużyć i może akurat na włosy będzie dobry i wreszcie się go pozbędę :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że krem się sprawdzi na włosach ;) pozdrawiam ;)
UsuńMnie zdecydowanie ciekawi zapach - oj nie kremowałam jeszcze włosów a olejowanie u mnie dobrze sie nie skończyło :)
OdpowiedzUsuńw takim razie polecam spróbowac kremowania ;)
UsuńUwielbiam kosmetyki z tej serii,ale malinowego mleczka to jeszcze nie miałam.No i żadnego z nich nie używałam jeszcze do włosów :)
OdpowiedzUsuńnic nie stoi na przeszkodzie ;)
UsuńMiałam- na lato jak najbardziej ok ale w zimie moja skóra potrzebuje czegoś bardziej treściwego. Co do zapachu- mnie zmęczył :/
OdpowiedzUsuńa dla mnie właśnie zapach wygrywa wszystko:)
UsuńNo to miałaś przygodę ;) Ja miałam malinowy żel do kąpieli Z YR, ale pachniał nie malinami a czerwoną oranżadą.
OdpowiedzUsuńżelu nie miałam, ale myslałam, że bd podobny do balsamu ;)
UsuńNie miałam go, ale użycie go na włosy zagięło mnie totalnie! Tematyka jest ogólnie ciekawa, muszę się w nią zagłębić :)
OdpowiedzUsuńw takim razie polecam post, który ostatnio napisałam na temat kremowania włosów ;)
UsuńNie miałam go, ale po tym co przeczytałam, doszłam do wniosku, że muszę zacząć kremować włosy ;)
OdpowiedzUsuńzachęcam ;)
Usuńjak bedę w sklepie YR na pewno go sprawdzę:)
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała - i na ciało i na włosy :)
OdpowiedzUsuńdla tego zapachu chętnie bym sróbowała :D
OdpowiedzUsuńzapach ma piękny ;)
Usuńpewnie piękny ma zapach :)
OdpowiedzUsuńobłędny ;)
UsuńJa mam gdzieś jego jeszcze nie zużytą miniaturkę :D
OdpowiedzUsuńmożesz spróbować na włosy ;D
Usuńdobrze, że znalazłaś jakieś jego zastosowanie :) ja uwielbiam kosmetyki o zapachu malin ;d
OdpowiedzUsuńja również ;D
UsuńOstatnio, z tego co widzę jest ponowny szał na YR. Może jest spowodowany ich świąteczną kolekcją. Nie wiem :P. W każdym razie mi dawno przeszło, ale jak tylko dostanę wypłatę to robię zamówienie u niech na stronie internetowej :D.
OdpowiedzUsuńJa ten balsam kupiłam w maju jakoś więc sząłu na YR teraz nie mam, chociaż nie powiem bo ich świąteczne edycje limitowane m nie straaaaaasznie kuszą ;D
UsuńPisaki? Masz na myśli eyelinery?:)
OdpowiedzUsuń______
O malinko. Nie wpadłabym na to, żeby do butelki przykręcić pompkę, dobry pomysł! Taki prosty, a jak ułatwia życie :).
O cygankach też nie wiedziałam, ale jeśli kremowały kremem Nivea... to szczerze im współczuję :D Ja swoje kremowanie tym kremem zaliczyłam mając jakieś półtora roku, mama strasznie się potem męczyła, aby go zmyć z mojego łebka.
Akurat tego mleczka nie mam, ale kiedyś miałam żel do mycia. Strasznie szybko się skończył, ale nawet mi się spodobał :)
Niestety nivea jest tłusta ;)
UsuńMiałam wersję jeżynową, zużyłam w całości i zaczynam żałować, że nie bawiłam się w nakładanie go na włosy ;)
OdpowiedzUsuńwłasnie mam ochote wypróbować wersję jeżynową ;)
UsuńKurka wodna, nigdy nie miałam nic z Yves, a przechodzę obok ich sklepu co chwilę! Zawsze kojarzył mi się z drogimi produktami, a tu proszę! 6,90 to niedrogo! :) Może w końcu tam wdepnę i sprawię bliskim jakieś prezenty :) Mikołaja już słychać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do siebie, PBDK
YR ma drogie jak i te tańsze produkty ;) ma np fantastyczne odżywki do włosów za ok 12 zł ;)
Usuńmiała go, ten balsam jednym słowem był cudny! ten zapach <3 jednak i tak od niego wolę wersję wanilię to dopiero aromat piękny jest :)
OdpowiedzUsuńa ja za wanilią nie przepadam ;)
UsuńKremowanie włosów? Na to bym nie wpadła :) Zapach musi być wspaniały :)
OdpowiedzUsuńczego to już ludzie nie wymyślą :D
UsuńTen zapach na pewno urzeka.
OdpowiedzUsuńbaaardzo :)
UsuńAleż mnie ten zapach kusi ;) kosmetyki YR coraz bardziej mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńa ja bardzo lubię ich kosmetyki ;)
UsuńWygląda wspaniale i z pewnością przepięknie pachnie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia, DaisyLine
Właśnie jestem na świeże po poście na temat kremowania włosów ;)
OdpowiedzUsuńi jak wrażenia?;)
UsuńAle ich kosmetyki przepieknie pachną, już kupuję wiele lat! Rewelacja!
OdpowiedzUsuńMalinowe jest wspaniałe, chociaż moje serce mocniej bije dla mleczka waniliowego :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mleczko malinowe, ale moje serce mocniej bije dla wersji waniliowej :)
OdpowiedzUsuń