W sklepie wiele produktów do włosów cieszy nasze oczy, a my biedne nie wiemy którą maskę/odżywkę wybrać...
Cóż, nic dziwnego! Ile razy już słyszałam, że patrzenie na skład jest dziwne, albo podchodzenie do maski z 3-4 razy zanim się ją weźmie także wygląda niepokojąco.
Jakby tego było mało zanim blogerka, a już napewno włosomaniaczka zakupi dany produkt, przeczyta na wizażu, na blogach milion recenzji na jego temat i przemyśli zakup owej upatrzonej np. maski.
Brzmi znajomo? Przejdzmy dalej!
U mnie najwazniejszy był skład, bo dobry skład to podstawa dobrej maski. Im więcej chemii tym mniej odżywi moje włosy.
No niestety nic bardziej mylnego...idealnym przykładem będzie maska BingoSpa z 40 aktywnych ekstraktów, gdzie nie ma ona ani 40 aktywnych ekstraktów, ani wcale nie była taka fajna. Mam co do niej mieszane uczucia, ale jeśli chcecie o niej poczytać zapraszam tu -> KLIK
Na maskę Latte Kallos'a czaiłam się od dłuższego czasu. A dlaczego czaiłam?
Otóż... zachwala ta maskę wiele, wiele osób, na wizażu jak i blogach, ale mnie nie przekonywał skład. Szczególnie jego końcówka.
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipamytoylethyl Hydroxyethylomonium Methosulfate, Parfum, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG- 5 Cocomonium Methosulfate, Methylisothiazolinone, Sodium Glutamate, Hydroxypropyltrimonium Hydrolized Casein, Hydrolized Milk Protein, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, 5-Bromo-5-Nitro-1,3-Dioxane.
Ostatni składnik to pochodna formaldehydu, proteiny mleczne są bliżej końcowi, co wcale jest dobrym znakiem, ponieważ oznacza to że jest ich mało. Dwa metylo-coż tam są to konserwanty, które nie należą zbytnio do bezpiecznych.
A producent twierdzi, że maska ta nabłyszcza i odżywia nasze włosy, dodatkowo stają się one jedwabiste i łatwo się je rozczesuje.
Jak zwykle...napisane tak ładnie i bajecznie. Jednak plusem jest, że producent nie zachwala produktu w milionach zdań, tylko dwa dosadne, dobrze napisane zdania stają się całym opisem maski.
Opakowanie maski jest dość pospolite, wykonane z twardego plastiku, koloru przezroczytego. Dookoła opakowania jest fioletowa naklejka. Całość zakręcana od góry.
Maska ma bardzo ciekawą konsystencję...jest ona zwarta, koloru rozwodnionego mleka o zapachu...sernika! Tak tytułowego sernika! Pachnie mi ona takim wylepianym spodem, lekko wypieczonym i dobrym sernikiem (płaczącym/z rosą).
Zapach jest subtelny, lekki i pozostaje przez pewien czas na naszych włosach. No jak dla mnie bajka...
Co więcej moge powiedzieć o tej masce?
Z pewnością nadaje bardzo ładny połysk i lekko je wygładza. Nie jestem przekonana czy ona odżywia włosy, ale daje taki efekt ;)
Rozczesywanie z nią włosów to żaden problem. Podoba mi się także to, że włosy po niej są lejące, mięsiste i mają ładniejszy skręt :)
Jednak to tyle... nie wiem czy skład jest tragiczny. Myślę, że jest średni, jednak maska jest tania, bo kosztuj ok 8-9zł za ok 275 ml. Dostępność? Sklepy z kosmetykami fryzjerskimi, Hebe...
A Wy lubicie tą maskę? Znacie ją w ogóle? :)
Oraz troche prywaty...chciałam was zaprosić na bloga mojej koleżanki, która dopiero zaczyna ale chciałabym mieć taka wiedzę jaką ona ma na temat włosów i ich pielęgnacji :)
www.kolorszok.blogspot.com
fajna recenzja
OdpowiedzUsuńhttp://rozaliafashion.blogspot.com/2013/12/kupno-sprzedaz-scoop.html
Znam, lubię i polecam - mimo składu
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa a kusisz na maska tym zapachem :)
OdpowiedzUsuńzapach ma świetny ;)
UsuńZawsze chciałam ją przetestować, ale moje włosy nie lubią protein :(
OdpowiedzUsuńa moje chyba polubiły ;)
UsuńTrochę uspokoiłaś mój zapał na tą maskę
OdpowiedzUsuńUwielbiam! I kupuję na targach litrowy słój za 10zł - to dobra cena :)
OdpowiedzUsuńbardzo dobra!
UsuńAż wstyd się przyznać ale nie pamięam kiedy ja jej używałam tak normalnie po myciu jako maska/odżywka.Ja ją męczę jako maska do której dodaje miód,oleje i nakładam przed myciem na wcześniej naolejowane włosy i myje szamponem i efekt końcowy który otrzymuje bardzo lubie :)
OdpowiedzUsuńkurcze musze wypróbować ;)
Usuńznam i kubie pachnie kokosami:)
OdpowiedzUsuńnie czuję w ogóle kokosów ;)
UsuńLubię tę maskę, mam litrowe opakowanie w użyciu :)
OdpowiedzUsuńja właśnie będe musiała w takie zainwestować ;)
UsuńNie znam, ale kusisz zapachem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dzeejlo
moja koleżanka jest w nim zakochana:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie u mnie jest sprawcą błyszczenia się włosów, ale nic więcej ;)
OdpowiedzUsuńa u mnie właśnie robi dużo więcej, aż sama jestem w szoku :D
UsuńNigdy jej nie miałam, ale jeszcze trochę takich recenzji i na pewno się skuszę.
OdpowiedzUsuńw takim razie polecam ;)
Usuńczeka w łazience :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem jedyną osobą, która tej maski nie lubi. Moje włosy były po niej szorstkie i nijakie, a po dłuższym czasie zapach przyprawiał mnie o mdłości :(
OdpowiedzUsuńchyba twoje włosy nie lubią protein :(
UsuńI ja ją znam :) Rzeczywiście ładnie nabłyszczała włosy i sprawiała, że były bardziej miękkie :)
OdpowiedzUsuńTeraz używam tej o zapachu arganu ;)
musze w takim razie wypróbowac ;)
Usuńsporo opinii o niej słyszałam, ale sama nie miałam okazji wypróbować
OdpowiedzUsuńJa również i jakoś mnie nie kusi ;p
Usuńa ja się ciesze, że wreszcie mogłam go wypróbowac ;)
UsuńMam tą maskę i w moim wypadku proteiny sprawiają, że robi mi się na głowie szopa. W ogóle się nie błyszczą itd. U mnie totalna klapa. No i jeszcze jak dla mnie pachną raczej kawą latte :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
u mnie taki efekt daja minerały z morza martwego ;) a mi tutaj w ogóle latte nie pachnie :(
Usuńojjjj nie lubię jej :) strasznie obciążała mi włosy, lubię za to wersję Keratin - cudownie zmiękcza, nabłyszcza i wygładza włosy .
OdpowiedzUsuńchętnie wypróbuje ;)
UsuńZa taką cenę z chęcią bym ją wypróbowała !
OdpowiedzUsuńale u mnie jej nie widziałam, a sklepy fryzjerskie mam z 19 km od siebie;(
A odwiedziłam blog Twojej koleżanki i obserwuję ;);)
super, ucieszy się, bo dopiero zaczyna ;)
UsuńTyle o niej słyszałam! Pewnie niebawem zawita również u mnie :)
OdpowiedzUsuńpolecam ;)
UsuńOd dawna zamierzam ją wypróbować :P
OdpowiedzUsuńŚwietny post, pewnie się skusze na jej zakup :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie do oglądania i jeśli Ci się spodoba to do obserwowania. Choć ja dopiero zaczynam :)
Będę zaglądać tu częściej i na pewno dodaje do ulubionych. Pozdrawiam :)
http://thisthingisgettingnoisier.blogspot.com/
dziękuje ;) zaglądam również do ciebie ;)
UsuńCzy tylko u mnie ta maska zupełnie się nie sprawdza? :P
OdpowiedzUsuńnie ;) wielu dziewczynom nie robiła z włosami nic ;)
Usuńmiałam dwie inne maski Kallosa, nie wiem, jak to zrobiły, ale obciążyły mi włosy - ja się na nie skusiłam właśnie pomimo niewielkiej liczby głosów i opinii pozytywnych :(
OdpowiedzUsuńzaryzykowałam i szału nie było.
ale fakt, włosy były miękkie i lśniące, nie mogę nie powiedzieć.
tylko szkoda, że obciążały włosy :(
UsuńMusisz dać mi ją do wypróbowania... albo nie... albo iść ze mną po świętach na włosowe zakupy :D Bo mam parę rzeczy na oku z Kallos'a i nie tylko :D A wiesz co w moim przypadku oznacza "pare" ;)
OdpowiedzUsuńI dziękuję Ci za zareklamowanie mojego bloga ! :)
łoohohoho to chyba zbankrutujesz:D
Usuńa spoko :* Darling, dla ciebie wszystko :*
Jeszcze jej ńie miałam ale kiedyś w końcu sie skusze ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale mam na nią chrapkę. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam masek do włosów. Na szczęście one tego nie wymagają, a ja mam dosłownie z głowy przesiadywanie w turbanie ;). Sernik poproszę, ale jadalny.
OdpowiedzUsuńMam zamiar ją kupić, ale rzadko bywam w Hebe, dlatego zapominam. :/
OdpowiedzUsuńTyle osób zachwala tę maskę, a ja jakoś do tej pory się na nią nie skusiłam... Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńfajna recenzja moło było ja czytać zapraszam cie do siebie
OdpowiedzUsuńMam tą maskę, w Hebe kosztowała ok. 5zł, u mnie sprawdza się ok, pisałam kiedyś o niej u siebie, widocznie moje włosy potrzebowały protein ;)
OdpowiedzUsuńcena niska, a produkt dobry ;)
Usuń